31.12.2015

Po-świąteczne ukulturalnianie się

Jak wskazuje tytuł posta, postanowiłam spędzić świąteczną przerwę chociaż troszeczkę kulturalnie (jedzenie sernika jest oczywiście bardzo kulturalne, pieczenie to sztuka, no ale wiecie what I mean). Razem z moją kuzynką, kuzynem i pewną wierną czytelniczką mojego bloga wybraliśmy się do oddziału Muzeum Narodowego w Krakowie - Kamienicy Szołayskich na wystawę Long Live Art, która składa się z dwóch części: Grafika francuska od impresjonizmu do art nouveau oraz Od Japonii do Europy. Rzeczy piękne i użyteczne. Od razu mówię Wam, że naprawdę warto!

N. taka skupiona
Te koteły mnie zachwyciły


 Obie wystawy powstały ze zbiorów wybitnego polskiego kolekcjonera, Feliksa Jasieńskiego, który w swoim życiu zgromadził ok. 15 tysięcy muzealiów (sztuka polska, zachodnioeuropejska, wschodnia, ludowa). Był także krytykiem sztuki, pianistą, jedną z najbarwniejszych postaci krakowskiego życia kulturalno-artystycznego. Jedna z anegdotek mówi o tym, że na drzwiach swojego mieszkania, w którym zawsze było pełno gości, zawiesił narysowaną dłoń, którą w zastępstwie ręki gospodarza mieli uściskać odwiedzający.

Na wystawie pojawiło się kilka fajnych cytatów:

"...ja osobiście wolę o wiele bardziej szkic od skończonego dzieła. Największą wartość ma dla mnie w dziele osobowość artysty. W szkicu osobowość ta gwałtownie wybucha; natchnienie, talent aż tryskają, artysta tworzy będąc opętany jedyną myślą, myślą tworzenia, utrwalając swe marzenie jak najszybciej."
 Feliks Jasieński i jego "Manggha", Kraków 1992


Jasieński również sporo pisał. Jego eseje i artykuły publikowane były w wielu pismach, m.in. w Chimerze, Wędrowcu czy Miesięczniku Literackim i Artystycznym. Nie tylko kolekcjonował dzieła sztuki, ale też żywo się sztuką interesował i miał ogromną wiedzę w tej dziedzinie. 
"Goya napisał następujące słowa: miałem trzech mistrzów: naturę, Velasqueza i Rembrandta. Prawdę mówiąc Goya jak wszyscy wielcy artyści ( i tak będzie do końca świata) miał tylko jednego mistrza: talent własny. Mistrz ten, wszystkim artystom każe studiować naturę po to, by ją oddawali po swojemu. Takim był, jest i będzie cel sztuki."
Feliks Jasieński, Goya. Urywek z polskiej "mangghi". Z powodu wystawy akwafort [w:] Głos Narodu 1902, nr 256


 
Tacy koneserzy sztuki z nas!

Na wystawach pojawili się impresjoniści, symboliści, postimpresjoniści, moderniści, nabiści - przedstawiciele praktycznie wszystkim nurtów panujących w sztuce od XIX w. Są tam zarówno zachwycające litografie, akwatinty i akwaforty (np. Francisca Goyi), ale też plakaty i perskie dywany (jeśli odwiedzi się obie wystawy). To fascynująca przygoda bo kolejnych stylach sztuki, dodatkowo w bardzo klimatycznych pomieszczeniach Kamienicy Szołayskich. Jedna z najlepszych wizyt w Narodowym, na jakich miałam okazję być. Kolejna - Modna i już!

Po ukulturalnieniu się poszliśmy na Kazimierz do Eszewerii (to jedna z moich ulubionych kawiarni, jest taka artystyczna!). Powstało tam kilka serio fajnych zdjęć (oczywiście równie artystycznych) - niektóre zrobiła moja kuzynka Nicole. Wypiliśmy też gorącą czekoladę, która jest tam wieeelka, gęsta i słodka, z dużą ilością bitej śmietany, ale naprawdę pyszna! 

To robione przeze mnie - mój kuzyn Alex. Idealne na plakat recitalu fortepianowego!

To robiła Nicole, i wygląda jak obraz XD

Nawet ja się tu znalazłam



Dziś Sylwester, więc życzę Wam udanej zabawy albo oglądania telewizji w domowym zaciszu (to było moje zajęcie przez ostatnie 15 lat, w tym roku idę na bibę do kumpla - łał). I oczywiście Szczęśliwego Nowego Roku! Jutro polecam koncert noworoczny z Wiednia, który oglądam co roku, ale zawsze podoba mi się tak samo bardzo.

Do siego roku!

26.12.2015

Rodzinne historie

Święta Bożego Narodzenia to idealny moment na spędzenie czasu z rodziną i opowiedzenie, ewentualnie przypomnienie sobie rodzinnych historii. Nawet nie wiesz, kiedy robi się ta 24:00. Jest w tym wszystkim coś niesamowitego, bo odkrywasz, że nawet Twoja rodzina jest w pewien sposób niezwykła i wyjątkowa. Do takich opowieści - przy ciastkach (sernik!), herbacie, kawie lub gorącej czekoladzie gorąco Was zachęcam - w ten sposób na pewno nie zmarnujecie Świąt, a wzbogacicie się o wspaniałą wiedzę.


Ja najbardziej lubię te historie z czasów II wojny światowej. Moja babcia urodziła się w 1943 roku, więc niewiele pamięta (a dokładniej nic), ale przekazuje nam opowieści usłyszane od swojej mamy. Jedna z nich mówi o tym, że do wsi przyszli Niemcy, którzy szukali mężczyzn. Mój pradziadek schował się w latrynie za stodołą, a prababcia z dziećmi została w domu. Żołnierzy przyszło dwóch, a raczej przyjechało, bo byli na koniach. Zapytali prababcię, czy mąż jest w domu, ale ona odpowiedziała, że nie. Jednak Niemcy nie odeszli. Jeden z nich poszedł szukać pradziadka, a drugi został przed chatą i rzucił swoją czapką na ziemię. Kazał prababci ją podnieść i wyczyścić. Kiedy to zrobiła, rzucił czapką drugi raz, i tak w kółko - babcia podnosiła i czyściła nakrycie głowy, a żołnierz śmiał się i rzucał nią dalej. Prababcia była pewna, że zabije i ją, i dzieci, jednak po jakimś czasie wrócił drugi Niemiec - pradziadka nigdzie nie znalazł - i kazał tamtemu zostawić prababcię. Odjechali i na szczęście wszystko zakończyło się dobrze.

Tych historii jest jeszcze całe mnóstwo. Jak babcia wracała ze szkoły przez las, gdzie chodziła jakaś obłąkana kobieta, przed którą uciekała razem z koleżanką; opowieści mojej mamy z dzieciństwa, jak z kuzynką szulała patykami krowę ich babci (XD), jak robiły kogel-mogel i inne rzeczy. Fajnie tak powspominać. A i własne perypetie się przypomną.


Zachęcam do tego, aby resztę Świąt i ogólnie wolnego czasu spędzić na pogłębianiu relacji z rodziną. Niekoniecznie po raz wtóry oglądając Kevina. Opowieści, oglądanie starych zdjęć, kolędowanie - to są te rzeczy, dzięki którym dzień mija szybko, ale nie bezsensownie. Podarujcie swoim bliskim tę najcenniejszą rzecz - czas - i bądźcie w te świąteczne, grudniowe dni po prostu razem. 

PS: Wielki comeback po 4 miesiącach, he? Nie tłumaczę się szkołą i innymi rzeczami, nie chciało mi się trochę pisać. Znaczy, chciało, ale jak miałam do wyboru iść spać a pisać post, to szłam spać. Logiczne. Ale teraz mam różne pomysły i motywację  (dzięki N.B.), więc powinno być lepiej. 

Już połowa Świąt, ale - wesołych!