26.12.2015

Rodzinne historie

Święta Bożego Narodzenia to idealny moment na spędzenie czasu z rodziną i opowiedzenie, ewentualnie przypomnienie sobie rodzinnych historii. Nawet nie wiesz, kiedy robi się ta 24:00. Jest w tym wszystkim coś niesamowitego, bo odkrywasz, że nawet Twoja rodzina jest w pewien sposób niezwykła i wyjątkowa. Do takich opowieści - przy ciastkach (sernik!), herbacie, kawie lub gorącej czekoladzie gorąco Was zachęcam - w ten sposób na pewno nie zmarnujecie Świąt, a wzbogacicie się o wspaniałą wiedzę.


Ja najbardziej lubię te historie z czasów II wojny światowej. Moja babcia urodziła się w 1943 roku, więc niewiele pamięta (a dokładniej nic), ale przekazuje nam opowieści usłyszane od swojej mamy. Jedna z nich mówi o tym, że do wsi przyszli Niemcy, którzy szukali mężczyzn. Mój pradziadek schował się w latrynie za stodołą, a prababcia z dziećmi została w domu. Żołnierzy przyszło dwóch, a raczej przyjechało, bo byli na koniach. Zapytali prababcię, czy mąż jest w domu, ale ona odpowiedziała, że nie. Jednak Niemcy nie odeszli. Jeden z nich poszedł szukać pradziadka, a drugi został przed chatą i rzucił swoją czapką na ziemię. Kazał prababci ją podnieść i wyczyścić. Kiedy to zrobiła, rzucił czapką drugi raz, i tak w kółko - babcia podnosiła i czyściła nakrycie głowy, a żołnierz śmiał się i rzucał nią dalej. Prababcia była pewna, że zabije i ją, i dzieci, jednak po jakimś czasie wrócił drugi Niemiec - pradziadka nigdzie nie znalazł - i kazał tamtemu zostawić prababcię. Odjechali i na szczęście wszystko zakończyło się dobrze.

Tych historii jest jeszcze całe mnóstwo. Jak babcia wracała ze szkoły przez las, gdzie chodziła jakaś obłąkana kobieta, przed którą uciekała razem z koleżanką; opowieści mojej mamy z dzieciństwa, jak z kuzynką szulała patykami krowę ich babci (XD), jak robiły kogel-mogel i inne rzeczy. Fajnie tak powspominać. A i własne perypetie się przypomną.


Zachęcam do tego, aby resztę Świąt i ogólnie wolnego czasu spędzić na pogłębianiu relacji z rodziną. Niekoniecznie po raz wtóry oglądając Kevina. Opowieści, oglądanie starych zdjęć, kolędowanie - to są te rzeczy, dzięki którym dzień mija szybko, ale nie bezsensownie. Podarujcie swoim bliskim tę najcenniejszą rzecz - czas - i bądźcie w te świąteczne, grudniowe dni po prostu razem. 

PS: Wielki comeback po 4 miesiącach, he? Nie tłumaczę się szkołą i innymi rzeczami, nie chciało mi się trochę pisać. Znaczy, chciało, ale jak miałam do wyboru iść spać a pisać post, to szłam spać. Logiczne. Ale teraz mam różne pomysły i motywację  (dzięki N.B.), więc powinno być lepiej. 

Już połowa Świąt, ale - wesołych!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz