Cześć Wam! To chyba będzie mój drugi sensowny post w ciągu całego istnienia bloga, gratulacje dla mnie. Ostatni był o modzie, dzisiaj będzie o sztuce. Tak konkretniej o sztuce ulicznej, czyli muralach.
Co to murale, na pewno każdy wie. Kolebką tej dziedziny sztuki był Meksyk (nazwa pochodzi z j. hiszpańskiego - murales). Stamtąd też pochodzą prekursorzy wielkoformatowego malarstwa, np. Diego Rivera, Clemente Orozco czy Rufino Tamayo, działający w latach 20. i 30. XX w. W tym czasie murale bywały głównie narzędziem ideologicznej propagandy,
zwłaszcza w przedstawianiu historii krajów Ameryki Łacińskiej.
Mural - historia Meksyku
W Polsce pierwsze odsłony murali pojawiły się w czasach PRL-u i propagowały monopolistów (np. PKO) czy właśnie politykę PRL-owską. Teraz jednak mają za zadanie reklamować coś (np. zachęcać do czytania, jak mural na krakowskim Podgórzu) czy po prostu wzbudzać emocje odbiorcy i przy okazji upiększać miasto. Oczywiście, nie mowa tu o napisach w stylu "JŻS" czy "Sracovia" etc...(to tylko przykład, niech fani Cracovii się nie oburzają). To jest niestety żałosne i, nie ukrywajmy, brzydkie. Ale już ładnie wymalowane logo klubu piłkarskiego może wyglądać całkiem przyzwoicie.
Murale w PRL-u
Kraków, Podgórze
Tarnów
Kraków, Zabłocie (wiem dzięki Oldze <3)
A na razie zostawiam Was ze zdjęciami :3
Do napisania!
Do napisania!
w Warszawie jest ich pełno, uwielbiam odkrywać nowe :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie byłam wczoraj i widziałam mnóstwo fajnych, szczególnie dużo związanych z Powstaniem Warszawskim
Usuń